W marzeniach o skórze muśniętej słońcem teoretycznie nie ma nic złego. Teoretycznie, bo z pozoru niewinna zabawa w opalanie może mieć bardzo poważne skutki. Ryzyko to dotyczy wszystkich, choć na negatywne działanie słońca wystawione są przede wszystkim osoby o jasnej karnacji, a tych, jak wiemy, w Polsce nie brakuje. Nadal niestety całkiem sporo osób nie wie, albo nie chce przyjąć do wiadomości, jak bardzo niebezpieczna może okazać się zabawa ze słońcem. Dlatego dzisiaj bez filtra, bez ogródek, bez ściemy piszemy o opalaniu.
Słoneczny syntetyzator
Będzie obiektywnie, więc zaczniemy od plusów. Słońce to motor napędowy dla fabryki endorfin. To promienie słoneczne odpowiadają za to, że częściej się uśmiechamy, jesteśmy pozytywnie nastawieni do życia, mamy więcej energii. Produkcja hormonu szczęścia to jednak nie jedyna zaleta słońca. Dużo ważniejsze jest to, że wystawianie ciała na działanie promieni powoduje produkcję witaminy D. Pod wpływem promieni UVB w naszej skórze syntetyzowana jest witamina D, potrzebna do rozwoju układu kostno-stawowego, prawidłowego funkcjonowania układu immunologicznego, pokarmowego i układu krążenia. Nie ma innego „sposobu” na doprowadzenie do tej syntezy, więc słońce jest nam niezbędne od produkcji witaminy D. Niestety na co dzień coraz mniej czasu spędzamy na świeżym powietrzu, a ponadto w okresie od listopada do kwietnia tego słońca w naszej szerokości geograficznej jest niezwykle mało. Stąd też coraz częściej występujące u nas niedobory witaminy D. Dlatego też w tym letnim okresie korzystanie z uroków słońca jest więcej niż wskazane.
Bez blasku
Niestety promieniowanie słoneczne ma także swoje negatywne strony i wbrew pozorom nie jest ich aż tak mało. Niedawno swoją bolesną przygodą ze słońcem podzieliła się na WeSoWow Agnieszka Wesołowska.
Dla przypomnienia, w przypadku ochrony przeciwsłonecznej mówimy o dwóch typach promieniowania UVA i UVB, które różnią się od siebie i w odmienny sposób wpływają na nasz organizm. Za naszą piękną opaleniznę (albo oparzenia słoneczne) są odpowiedzialne promienie UVB. One także odpowiadają za ewentualne rogowacenie naskórka, pojawienie się stanów zapalnych oraz ewentualne zmiany powstające na powierzchni skóry. Z kolei promieniowanie UVA działa „głębiej”. Dociera bowiem do głębokich warstw skóry właściwej i… niszczy jej struktury. Skutkuje to często szybszym starzeniem się skóry, uwalnianiem wolnych rodników, występowaniem plan pigmentacyjnych oraz utratą jędrności skóry. Do tego dochodzą jeszcze możliwe alergie skórne, które najczęściej objawiają się swędzeniem lub wysypką. Wśród potencjalnych skutków nierozsądnego opalania jest również rak skóry, szczególnie w przypadku osób o uwarunkowaniach genetycznych (kluczowa tutaj jest jasna karnacja: blond włosy, jasne oczy). Niestety wiele osób nadal nie zdaje sobie sprawy z tego, że nagminne wystawianie się na działanie promieni słonecznych, może prowadzić do tego, że na własne życzenie „wyhodujemy” sobie tę jedną z najgroźniejszych chorób. Jak widać, tych ciemnych stron opalania jest całkiem sporo, pojawia się więc pytanie, czy romans ze słońcem rzeczywiście jest wart swojej ceny.
Naturalnie…ale inaczej
Leżenie plackiem na plaży to dla niektórych z nas niemal letni rytuał, warto jednak przynajmniej rozważyć dostępne nam alternatywy. Dzisiaj można bowiem uzyskać piękną, „muśniętą brązem” skórę z pominięciem tego długofalowego procesu naturalnego opalania. Nie będziemy Was za wszelką cenę przekonywać do opalania natryskowego albo używania samoopalaczy. Warto jednak abyście zastanowiły się, czy taka alternatywa nie jest dobrym rozwiązaniem. Obecnie na rynku mamy bardzo szeroki wachlarz usług i kosmetyków do opalania. I nie, dzisiejsze, naprawdę dobre samoopalacze nie pachną chemią, nie brudzą i nie trzeba czekać kilku godzin, aby założyć bluzkę i od razu jej nie ubrudzić. W the Beauty Place dostaniecie na przykład samoopalacz oparty na trzcinie cukrowej. Zamiast leżeć godzinami na słońcu możecie skorzystać z kosmetyku o dobrym składzie, a zaoszczędzony czas wykorzystać na szaleństwa z przyjaciółmi i rodziną, oczywiście na świeżym powietrzu… w końcu produkcja witaminy D musi pracować pełną parą.
Zachęcamy Was też do lektury tekstu Agnieszki Wesołowskiej o mądrych alternatywach dla tradycyjnego opalania - https://wesowow.pl/2018/08/02/opalenizna-bez-slonca/